Jako wierna fanka Pythonów sięgnęłam po Always Look on the Bright Side of Life w poszukiwaniu smaczków, zakulisowych wydarzeń, genezy pamiętnych skeczy i z paru innych przyczyn, nie do końca jasnych. Tak samo, jak to, co nas śmieszy i dlaczego na jednych działa coś, a na innych nie.
Nie zawiodłam się. Może nie zawsze jest to porywająca lektura – sposób narracji przypomina w pewnym sensie pamiętniki brytyjskich wojskowych (…i wtedy spotkałem tego i tego i zrobiliśmy to czy tamto…) i chwilami robi się trudno w odbiorze. Jednakże… dla rozmaitych smaczków zdecydowanie polecam. Opis spontanicznego dowcipu, którego ofiarą padł Robin Williams usiłujący telefonicznie zasięgnąć porady w serwisie komputerowym doprowadził mnie do łez. Ze śmiechu, oczywiście…
Takich wstawek jest kilka.
Tak jak w podtytule – jest to rodzaj biografii. Eric prowadzi nas od dzieciństwa poprzez studia, pierwsze doświadczenia autorsko-sceniczne, sukces Monty Pythona aż do czasów dzisiejszych. Aż nie chce się wierzyć, że ci panowie dobiegają niemal osiemdziesiątki…
Co najbardziej uderza w tej książce: optymizm autora. Dystans do świata (a za to najbardziej kocham Pythonów), spojrzenie z poziomu absurdu na rzeczywistość w której żyjemy – co paradoksalnie przywraca trzeźwy osąd i wyłuskanie samej istoty spraw(y). Pozwala zobaczyć sedno z pominięciem mniej lub bardziej narosłej otoczki.
Autor jako człowiek jawi się z tych kart jako sympatyczna, niezmordowana osoba. Tak, zapewne praca w showbiznesie łatwa nie jest, trudno o zachowanie zimnej krwi czy psychicznej równowagi, zwłaszcza ludziom wrażliwym. Oglądając, obojętnie, na scenie czy w TV końcowy efekt raczej rzadko zastanawiamy się nad ogromem pracy, frustracji (wena nie przychodzi na zawołanie, terminy gonią, popularność nie zawsze ma tylko przyjemną stronę), czasu, konieczności współpracy z ludźmi raczej trudnymi (sława uderza do głowy). Nie wszyscy są w stanie psychicznie temu sprostać. A on był w stanie namówić różnych znanych ludzi do współpracy, nie tylko artystów.
A przecież ekipa Pythonów nie tylko robiła show, ale przede wszystkim sama pisała swoje skecze. Co więcej, Eric jest przecież kompozytorem i autorem kilku hitów. Czy wiecie, że tytułowa Always Look on the Bright Side of Life to najczęściej z kategorii zabawnych grana piosenka na brytyjskich pogrzebach?
Podsumowując, chwilami książkę czyta się trochę ciężko, ale… geniuszom wiele się wybacza. W ogólnym bilansie zawsze dają więcej niż biorą.
A poniżej, dla zachęty inny z pythonowskich przebojów: Galaxy Song – w wykonaniu Stephena Hawkinga. Wpisuje się w tę autobiografię.
Agnieszka Kaniecka, @sluzbacywilnainfo
Eric Idle, Always Look on the Bright Side of Life. A Sortabiography, Orion Publishing Co, 2018